
Banki
Internet
Prawo jazdy
Ronda
Ruch drogowy
Standardy
Telefony
Telewizja
Zakupy
Ewa, Paweł, Pawel, Czerwinski, Czerwiński, Pawel Czerwinski, Paweł Czerwiński,
Ewa Czerwińska, Ewa Czerwinska, MKOT, Czerwińscy, Czerwinscy, Czerwińska, Czerwinska, Czerwinscy.net,
Susello, expat, ekspat, ekspaci, emigracja, anglia
|
|
|
eXpat - czyli Polak na zesłaniu w Anglii... O bankach...
Banki... wydawałoby się, że w tak cywilizowanym kraju jak Anglia,
z tak wspaniałą historią, założenie konta bankowego, nawet dla człowieka
spoza wyspy, nie powinno stwarzać problemów. Do tego, w gruncie rzeczy,
byłem bardzo zadowolony z usług mojego polskiego banku - szczególnie założenie
konta było w nim maksymalnie uproszczone. Myślałem więc, że przyjadę do
Anglii, wybiorę sobie bank z renomą, pójdę do lokalnego oddziału z paszportem
i po kilku minutach stanę się posiadaczem rachunku...
...nic bardziej mylnego... na błogich marzeniach się skończyło...
A oto jak było w rzeczywistości. Zaraz po przylocie i ulokowaniu się
w mieszkaniu wziąłem paszport i żwawym krokiem ruszyłem na poszukiwanie
banku poleconego mi przez kilka osób. Mimo, że mieścina, w której mieszkam
nie należy do największych - mieszka tu raptem nieco ponad 15 000 mieszkańców
- przy High Street (to taki tutejszy odpowiednik ul. Warszawskiej, albo
Marszałkowskiej, czyli głównej ulicy miasta), znajduje się kilka banków.
Bez problemu znalazłem ten, który został mi polecony. Wszedłem doń i podszedłem
do miłej pani przy kontuarze i z uśmiechem oświadczyłem, że właśnie przeprowadziłem
się do Anglii i natychmiast muszę mieć otwarte konto. Pani zapytała się,
skąd jestem. Jak jej powiedziałem, że z Polski, zapytała się, czy to w
Unii Europejskiej (!!!). No cóż, musiałem się przyznać, że nie, ale zaraz
dodałem, że pretendujemy do wejścia w ciągu 2-3 lat ;-) Niestety, nie zrobiło
to na tej pani wrażenia. Zostałem więc pouczony, że powinienem mieć jakiś
list polecający, najlepiej od firmy, która mnie zatrudnia. Wręczono mi
broszurkę i powiedziano, że jak przeczytam i skompletuję dokumentację mogę
wrócić. No cóż, nie byłem zachwycony, ale cóż było robić. Największy problem
polegał na tym, iż lada dzień spodziewałem się wypłaty, a firma ma w zwyczaju
przelewać te pieniądze bezpośrednio na konto. Pojechałem więc do biura,
udało mi się wynegocjować, że wypłate dostanę czekiem (nota bene, czek
w Anglii to niezwykle popularna metoda płacenia), z działem HR uzgodniłem,
że napiszą mi laurkę, że firma faktycznie mnie zatrudnia, że płaci tyle
i tyle oraz, że mam gdzie mieszkać. Po chyba trzech dniach otrzymałem ją
i natychmiast znów udałem się do banku. No i zaczął się jeden z najgorszych
w moim życiu koszmarów biurokracyjnych.
Otóż, gdy się pojawiłem w banku, zajęła się mną bardzo młoda Hinduska.
Zaprosiła mnie do wyjątkowo eleganckiego pokoju. Ze względu na swoje pochodzenie
i fakt, że chyba niedawno przyjechała na wyspy, miałem poważne problemy
ze zrozumieniem jej angielszczyzny. I do tego przyznała się, że to jej
pierwszy (!!!) dzień pracy. Była bardzo uprzejma, ale kompletny brak doświadczenia
oraz mój trudny przypadek (człowiek z dziczy, nie z Unii) powodowały, że
właściwie, aby udzielić odpowiedzi na jakiekolwiek moje pytanie, biegła
biedaczka do menedżera banku na konsultacje. Cała procedura otwarcia rachunku
trwała ponad dwie godziny. Wypełnianie formularzy, podpisywanie dokumentów,
kopiowanie mojego paszportu, pozwolenia na pracę i tak dalej i tak dalej...
Teraz kilka wskazówek, które mogą być przydatne przy zakładaniu rachunku
w UK:
- przygotuj zawczasu list referencyjny od firmy, która Cię zatrudnia;
- weź do banku wszystkie swoje karty bankowe/kredytowe/debetowe - najlepiej
(jeśli tylko takowe posiadasz) z banków zagranicznych; mi bardzo pomogła
karta kredytowa pewnego amerykańskiego banku, prężnie rozwijającego się
w Polsce; znaczek Visa i MasterCard na karcie bardzo się przydają;
- zabierz paszport i jeszcze jeden dokument ze zdjęciem;
- miej pod ręką oryginał pozwolenia na pracę - na firmowym papierze,
ze stempelkami Home Office;
- najlepiej jest mieć w ręku jakiś czek, np. z pierwszą wypłatą; powtarzaj
jak najczęściej, że te pieniądze chce się u nich trzymać - to działa katalitycznie
na bankowe biurwy wypełniające formularze.
Kartę debetową/bankomatową (tzw. "service card") dostaniesz najprawdopodobniej
w ciągu kilku dni. Gorzej jest z kredytową. Mimo zapewnień, że procedura
sprawdzania, tłoczenia oraz wysłania "nigdy" nie przekracza trzech tygodni,
ja swoją dostałem po prawie sześciu tygodniach. Wydanie karty dodatkowej
też nie jest proste. Obiecują ją po dwóch tygodniach od momentu złożenia
wniosku - Ewa, moja żona, doczekała się jej po siedmiu tygodniach. Do tego
z wytłoczonym moim, a nie jej nazwiskiem (róznica końcówki: -ski, -ska).
Za to, chyba w ramach rekompensaty, dostała dwie: Visę i MasterCard, mimo,
że występowała tylko o jedną - Visę;-)
Na pocieszenie, z miejsca dostaje się dostęp do konta przez Internet
- działa rewelacyjnie! No i bank zasypuje Cię stosem książeczek czekowych!
Nie wiem po co, ale ja mam ich już chyba siedem, a może i osiem. Pod tym
względem bardzo dbają o klienta... ;-)
Kilka 'bankowych' linków:
Abbey National
Barclays
Halifax
HSBC
NatWest
Woolwich
|